Nasz Odkupiciel nie miał innego celu przyjścia na ziemię, jak tylko ten, aby rozpalić ogień Swojej świętej miłości w sercach ludzi: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął” (Łk 12,49). Ileż serc szczęśliwych w ranach Jezusa, jakby w ogniskach miłości, tak rozpaliło się świętą gorliwością, że nie cofnęły się przed poświęceniem dla Niego swoich dóbr, życia i samych siebie, przezwyciężając z wielkim męstwem wszelkie trudności, jakie napotykały w zachowaniu prawa Bożego. Patrząc na Jezusa okrytego ranami na krzyżu, święty Augustyn modlił się: „Wypisz, o mój najukochańszy Zbawicielu, wypisz na moim sercu Twe rany, abym w nich odczytał Twój ból i Twoją miłość. Mając bowiem przed oczyma wielkie cierpienie, jakie Ty, mój Boże znosiłeś za mnie, zniosę spokojnie wszystkie cierpienia, jakie mnie spotykają. Na widok Twojej miłości, jaką mi okazałeś na krzyżu, nic poza Tobą nie będę miłował ani mógł miłować”. Święty Franciszek z Asyżu w kontemplacji ukrzyżowanego stał się wielkim serafinem, jakim go nazywamy. Rozmyślając o cierpieniach Jezusa Chrystusa ustawicznie płakał, wskutek czego prawie nie utracił wzroku. Gdy pewnego razu odnaleziono go głośno płaczącego, zapytano go, co mu się stało. Święty odpowiedział: „Opłakuję boleści i zniewagi zadane mojemu Panu, a męka moja powiększa się na widok niewdzięcznych ludzi, którzy go nie kochają i o Nim zapominają”. Święty Franciszek często modlił się słowami: „Panie Jezu, niech słodka i płomienna moc Twojej miłości porwie mój umysł, abym umarł z miłości ku Tobie, podobnie jak Ty zechciałeś umrzeć z miłości do mnie”.
Wszyscy święci byli rozmiłowani w Jezusie Chrystusie i w Jego męce i dlatego się uświęcili. Modlitwa doskonała polega na trwaniu u stóp Ukrzyżowanego. Kto chce ciągle wzrastać w cnotach i w łaskach, winien zawsze rozmyślać o miłującym nas Jezusie. Nie istnieje ćwiczenie bardziej uświęcające duszę niż częste rozważanie Jego cierpień. Jedna łza wylana na wspomnienie męki Jezusa więcej znaczy, niż pielgrzymka do Jerozolimy i rok postu o chlebie i wodzie. Nasz umiłowany Zbawiciel po to cierpiał, abyśmy o tym rozmyślali. Czyniąc to, nie sposób nie rozpromienić się miłością Bożą, bowiem „Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5,14).
O Maryjo, Matko pięknej miłości przez zasługi Twojego dobrego serca wyjednaj mi łaskę, aby żył tylko dla Twojego Syna, który sam będąc jedynie godnym nieskończonej miłości, zechciał za tak wysoką cenę pozyskać mnie, nędznego grzesznika.
Niebo zdobywa się pokutą
Pokuta jest kluczem, którym grzesznicy otwierają sobie bramę do raju niebieskiego. Człowiek nawraca się do Boga przez cierpienia doczesne, przyznając się do swoich grzechów i opłakując je, także przez miłość, bez niej nie można mieć skruchy doskonałej. Dzięki pokucie grzesznicy po chłodach grzechu wracają do Boga, a wejście im do królestwa otwiera Miłosierdzie. Pokuta tak wypala i zmywa popełnione grzechy, że człowiek odzyskuje pierwotne piękno i staje się uznany za godnego nieba. Nie ma pewniejszego i solidniejszego sposobu odzyskania światła łaski niż pokuta. Święty Ambroży uczy, że „zadajemy Panu gwałt nie przymuszaniem, lecz płaczem, nie pobudzaniem obelgami, lecz błaganiem pełnym łez, nie złorzeczeniem powodowanym pychą, lecz żalem wypływającym z pokory”.
Najłaskawsza Maryja Dziewica jest Matką grzeszników, oni przez Zbawiciela zostali Jej powierzeni w osobie Jana jako synowie. Powiedział Matce Swojej: „Niewiasto, oto syn Twój”, a potem mówi uczniowi: „Oto Matka twoja”. (J19,26-27) Ukrzyżowany Jezus przekazuje swój Kościół najłaskawszej Swojej Matce. Za Jej pośrednictwem Chrystus wyciąga prawicę Swego Miłosierdzia do skutych lodem grzeszników. Rzadko kto z ludzi obciążonych grzechami nie czuje, że zasłużył na wieczną karę, dlatego każdy grzesznik powinien całym sercem oddawać się Maryi, ponieważ od Jej łaskawości nie tylko może, ale powinien niezawodnie oczekiwać pomocy w zbawieniu. Najświętsza Panna pod Swymi skrzydłami strzeże i osłania nas przed zasadzkami. Ona jest tą Niewiastą, której dano wielkie skrzydła. Jedno skrzydło Miłosierdzia, pod które uciekają grzesznicy, by pojednać się z Bogiem, drugie skrzydło łaski, pod którym przebywają sprawiedliwi, by wytrwać w łasce: „A gdy smok widział, że był zrzucony na ziemię, prześladował Niewiastę, która porodziła Mężczyznę. I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, aby poleciała na pustynię na miejsce swoje” (Ap12, 13-14). Święty Bernard nakazując każdemu z grzeszników uciekać się do Niej mówi: „Jeśli jesteś przerażony ogromem ciężkich win, wstrząśnięty brudami sumienia, drżysz ze strachu przed sądem i zaczynasz tonąć w odmętach smutku i przepaści rozpaczy, pomyśl o Maryi. Maryję wezwij”. Ona od oblicza Bożego wychodzi jakby wschodząca Jutrzenka, piękna jak Księżyc, jaśniejąca jak Słońce. Kto pozostaje w nocy grzechu, niech spojrzy na Księżyc, niech prosi Maryję, by Ona natchnęła serce do skruchy. Maryja nie odwraca łaskawego spojrzenia od największego grzesznika, który Ją wytrwale wzywa i szczerze pokutuje, na pewno otrzyma upragnione przebaczenie.
Miła jest Bogu modlitwa płynąca z prawego i skruszonego serca. Jej woń czyni Boga niezmiernie łaskawym dla człowieka. Grzesznik ze skruszonym sercem, sam siebie oskarżający, zostaje przyjęty i otrzymuje przebaczenie win. Wielka jest moc bardzo pokornej modlitwy. Święty Izydor mówi: „Kto skruchą uderza w pierś i swoje wnętrze i dołączając chóry żałosnych słów, macza pióro pokuty w kielichu żalu nocnych łez, nie będzie pozbawiony korzyści płynących ze śmierci Chrystusa podjętej za grzeszników”.